Ta marchewka nie jest primaaprlisowym żartem. Fioletowa marchewka to podobno wersja nieuszlachetniona, pierwotna. Dopiero później troszkę w niej pogrzebano, by uzyskać wyłącznie pomarańczową barwę. Przyznaję, że ta fioletowa nieco brudzi ręce, ale za to pięknie wygląda w potrawach. I smakuje bardziej intensywnie.
Pamiętam swój primaaprilisowy dzień z czasów dość zamierzchłych. Byłam wtedy mała i bardzo naiwna. Nic dziwnego zatem, ze mój starszy o trzy lata kuzyn dostrzegł we mnie potencjał do zaaplikowania żartu z żółtobrzeżkiem w tle. Otóż pewnego lata, gdy przesiadywałam u mojej cioci na wsi na wakacjach, Kuba przyszedł do mnie z wypiekami na twarzy i oznajmił, że muszę bardzo uważać, bo z miski uciekł mu groźny żuk.
- Jak groźny? -spytałam lekko już przerażona, bowiem małe dziewczynki zazwyczaj nie lubią żadnych robali.
- Bardzo. Nazywa się pływak żółtobrzeżek i kiedy ugryzie nas w nogę, niemal natychmiast dochodzi do gangreny, noga gnije, staje się czarna i sama odpada.
Nie muszę chyba mówić, że umarłam ze strachu, a kiedy na chwilę zmartwychwstałam, spakowałam natychmiast swoją torbę i zwiałam z domu cioci. Postanowiłam piechotą wrócić do Poznania, byle jak najszybciej oddalić się od miejsca, w którym żuki pozbawiają nas nóg. Na szczęście znalazł mnie wujek, który wracał z pola… Nie wiem co dokładnie powiedział Kubie, wiem natomiast, że mój kuzyn robił mi przez resztę lata codziennie śniadanie, pozwalał się ze sobą bawić, a nawet korzystać z mikroskopu, który był dla niego świętością.
Tymczasem na marchewkową tartę potrzebujemy
- 200 g mąki orkiszowej
- 100 g masła
- 50 ml wody
- pół łyżeczki soli
- 6-7 marchewek
- 3 szalotki lub jedną dużą słodką cebulę
- ząbek czosnku
- 20 ml oliwy z oliwek
- kilkanaście listków świeżej szałwii
- 100 ml śmietany
- 2 jajka
- sól, pieprz
- szczyptę gałki muszkatołowej
Mąkę, wodę, sól oraz masło zagniatamy na ciasto – powinno być dość sprężyste. Formujemy kulę i schładzamy pół godziny w lodówce. Po tym czasie rozwałkowujemy i wykładamy ciastem formę (u mnie średnica 28 cm). Na spód wysypujemy kulki ceramiczne do pieczenia lub fasolę – by obciążyć ciasto i tak pieczemy w 220 stopniach około 14 minut. W tym czasie obieramy marchewki, kroimy je na plasterki i gotujemy około 10 minut w niedużej ilości wody wraz z pokrojoną w kosteczkę cebulą. Dodajemy wyciśnięty ząbek czosnku, oliwę z oliwek, pokrojone w paseczki liście szałwii i całość dusimy jeszcze jakieś 7 minut. Odcedzamy. Na upieczony spód wykładamy poddgotowaną marchewkę. Do śmietany dodajemy jajka, doprawiamy pieprzem, solą i gałką muszkatołową i całość wylewamy na marchewkową tartę. Pieczemy w 220 stopniach około 25 minut.
I nie dajemy się dzisiaj nikomu nabrać!!!!
{ 1 odpowiedź… przeczytaj go poniżej albododaj jeden komentarz }
Cudna ta tarta
Ogromną mam ochotę na taką fioletową marchewkę, ale nigdy nie widziałam niestety…